Czas w Domu Pod Sosnami pędzi teraz z szybkością światła! Wszędzie trzeba coś zrobić, w polu, w ogrodzie, w sadzie, na rabatach, w pokojach gości i w jadalni… I wszędzie tej pracy jest dużo! Ale zdecydowanie najprzyjemniejsza część dnia to codzienna poranna wyprawa w pole, do pracy. Mnóstwo pracy teraz trzeba włożyć, żeby to:
Idę więc co rano i korzystam z przywileju życia blisko natury. Powietrze jest rano rześkie, słońce jeszcze nisko, więc rzuca długie cienie. Ptaki dawno wstały i śpiewają ile sił w gardłach, zwłaszcza skowronki pięknie słychać, jak wysoko nad moją głową świergocą. Ziemia jest ciepła, już wygrzana, miękka, wilgotna. A na grządkach rośnie już groszek, bób, cebula, wschodzi pietruszka, czosnek też już wylazł na świat. Czekamy na wschody buraczków, marchewki… A rzodkiewka w tym roku nie na polu rośnie, tylko koło domu. Przez ostatnie dwa lata bardzo szybko nam parciała, bo susza to u nas właściwie norma, a system korzeniowy rzodkiewki jest właściwie szczątkowy, więc jest bardzo wrażliwa na wszelkie niedobory wilgoci i natychmiast reaguje parceniem. No to posiałam koło domu i mogę ją codziennie podlać konewką. I rośnie całkiem ładnie, już ją zbieramy i sobie pojadamy! 😉
A na polu… Kiedy prostuję na chwilę plecy, widzę niezwykłe widoki, tylko na wsi i tylko o tej porze roku możliwe. Najpiękniejsze na świecie! Popatrzcie sami:
A co piszczy w trawie…? Rośnie nam zboże…
A spomiędzy zielonych źdźbeł wychylają się okruchy słońca – mniszki lekarskie, z których dzisiaj właśnie zrobiłam wspaniały syrop. Taki syrop ma wiele właściwości zdrowotnych, a do tego… jest przepyszny, najlepsze miody się chowają – naprawdę!
Kiedy już czuję, że czas wracać, żeby całkiem pleców nie wykończyć – idę do domu i otwieram naszą furtkę na jedynej ulicy w naszej wsi. Bardzo ładnej, maleńkiej wsi! 😀
I tak sobie co roku myślę: jakież ja mam szczęście, że mogę tak żyć, że mogę tu mieszkać!
Do miłego, kochani! 😀
Pięknie to napisałaś! Aż jestem ciekawa tego syropu z mniszka. I cudowne zdjęcie z koniem! Pozdrawiam!
Tak pięknie piszesz Depesiu o ciężkiej pracy w polu (wiem coś o tym), że laicy pomyślą sobie, praca sama się robi a ludzie na wsi to tylko podziwiają klimaty wiejskie. Pozdrawiam i całuję mocno .
Dlatego właśnie jestem uprzywilejowana – moja praca jest moją radością. Mam nadzieję, że tak pozostanie już na zawsze. 😉
DePeSiu podziwiam Cię za ogrom pracy jaki wykonujesz i za to, że potrafisz tak lekko i pięknie o tym pisać. Ja niestety co roku zmniejszam powierzchnię warzywnika, ale … mam nadzieję, że kiedyś wróci do swoich pierwotnych rozmiarów;) Poza tym groch też zieleni się na grządce, dzięki Twoim podpowiedziom, że trzeba go jak najwcześniej wysiać. Reszta też powoli wschodzi, a w lodówce ….. hehehe leży poświąteczna resztka schabu …. według Twojego przepisu. Faktycznie Pychota! Dziękuję!!!
Pozdrawiam wiosennie
Kasiu, cieszę się ogromnie, jeśli moje pisanie czasem na coś komuś się przyda – to się nazywa wartość dodana! Pozdrawiam bardzo serdecznie! 😀
Szacunek dla Twojej pracy, Aneta i podziw dla piękna natury..